Seneka nawiedził mnie dziś z nagła, niespodziewanie. Jego słowa – w czas rozważań nad istotą przepoczwarzeń aksjologii tego świata niejednokrotnie prowadzących w kierunku spraw ostatecznych – brzmią nader wymownie.
„Kto lęka się śmierci, nigdy nie zrobi nic godnego człowieka, który naprawdę żyje. Lecz kto pamięta, że ten wyrok wydany na niego już w chwili poczęcia, będzie żył pod wyrokiem, a równocześnie tą samą siłą ducha sprawi, że żadne zdarzenie nie będzie dla niego nieoczekiwane.”
Tymczasem, wszystko za sprawą przypisu, który uważny piastun wydawnictwa, będącego istną skarbnicą poezji Herberta, zamieścił tuż pod „Dojrzałością”.
Dobre jest to co minęło
dobre jest to co nadchodzi
a nawet dobra jest teraźniejszość
W gnieździe uplecionym z ciała
żył ptak
bił skrzydłami o serce
nazywaliśmy go najczęściej: niepokój
a czasem: miłość
wieczorami
szliśmy nad rwącą rzekę żalu
można się było przejrzeć w rzece
od stóp do głów
teraz
ptak upadł na dno chmury
rzeka utonęła w piasku
bezradni jak dzieci
i doświadczeni jak starcy
jesteśmy po prostu wolni
to znaczy gotowi odejść
w nocy przychodzi miły staruszek
ujmującym gestem zaprasza
– jak się nazywasz – pytamy strwożeni
– Seneka – tak mówią ci którzy kończyli gimnazjum
Zbigniew Herbert | „Dojrzałość”
a ci którzy nie znają łaciny
wołają mnie: umarły